Mirek Fliegl M65 na ME Masters na Maderze złoty iw upale na 30km marszu drogą 3:13:42h. 

Oto autentyczne spojrzenie na lata trzydzieste, jakie widział i czuł Mirek Fliegl:

Fliefl zdjęcie 30km MaderaIm bardziej rozluźniałem się po czwartkowej dziesiątej, tym bardziej nie mogłem się doczekać sobotniego 6-go. Także dlatego, że wszyscy zarejestrowani przeciwnicy mieli słabsze występy i mogłem iść według własnego uznania. Chciałem jechać w tempie 15:13, dobrze, ścigać się z każdym, kto nadchodzi. Punktem odniesienia dla mnie był Mirek Luniewski. Ale gdy zbliżał się wyścig, zacząłem się denerwować, co narastało, aż wyszedłem. O 05:2 do portu miały podjechać 2 autobusy. Poszliśmy z Saszą i Vítkiem. Autobus nie przyjechał, więc woleliśmy przejść 30 kilometry. Słońce mocno świeciło. Dotarliśmy do startu na godzinę przed strzałem. Zawodnicy, którzy przybyli wcześniej, ukryli się przed słońcem w cieniu budynku. Nikt nie chciał się rozgrzać w upale. Odpowiednio 20 i XNUMX km wymagały oszczędności energii. Wystarczyło rozciąganie się w cieniu.

Procedura startu była podobna do dziesięciu, tylko wszyscy około 25 mężczyzn i około 15 stojących za nimi kobiet wystartowało w jednej fali. Zacząłem od ostatniego rzędu, więc miałem przegląd moich przeciwników. Na samym początku powstała około 7 osobowa grupa, którą utworzył Mirek i z której bardzo szybko uciekł Francuz David Durand-Pichard. Najwyraźniej zabrakło mu doświadczenia z takiego wyścigu, bo po przejechanym kilometrze miał 100 m przewagi. Może pasowało mu do bycia główną gwiazdą kamery przed nim. Było oczywiste, że przesadza. Na drugim okrążeniu zwolnił, pod koniec 12. km wyprzedziłem go, na mecie dał mu ¾ okrążenia. Kusiło mnie, aby pozostać w kontakcie z pierwszą grupą, ale moja decyzja, by iść na luzie, była odczuwalna. Mimo to pierwsze dwa okrążenia były o prawie pół minuty szybsze. Mirek szedł przede mną 50 m, co odpowiadało nam obojgu, bo oboje byliśmy odświeżeni przez jego żonę, a po umówieniu miał pierwszeństwo. W rezultacie ścigała wszystko. Ale na piątym okrążeniu zwolnił i wybiegłem kilometr przed barem z przekąskami. Wiedząc, że nie chcę złamać umowy, trzymałem się 5 m za nim. Powiedziałem pani, czego chcę w następnej rundzie i wyszedłem przed Mirka. Nadal dobrze sobie radziłem. Odświeżyłam się regularnie (wodą na twarz, dłonie i uda, resztę w czapce) i odświeżyłam. Żele energetyczne 10g: przed startem, na początku 75., 8. i 16. kilometra, w międzyczasie 22 razy jon, na początku 6 km mocny roztwór soli kuchennej.

Około 8 km przed metą zaczęło mnie boleć prawe biodro i zaczął boleć wyścig. Jednak wciąż byłem w stanie być szybszy niż moi przeciwnicy, nawet ci, którzy nie byli obrońcami. Około 4,5 km przed metą dotarłem do Mirka Łuniewskiego. Był na ręczniku, prawie chodząc jak turysta. Zachęciłem go, by się zebrał i się nie poddawał. Przeoczył go prawie pół godziny za mną. Miałem też dość w przedostatniej rundzie, ale wyprzedziłem Hiszpana Jose Fructuosa Calvę, który nadal wyglądał dobrze. Na początku ostatniej rundy bardzo mi pomogło to, że Barszcz Niemców krzyczał na mnie, żebym się wyprostował, a Udo Schaeffer, żeby położył więcej rąk na moim ciele. Na ostatnim kilometrze zebrałem wszystkie siły, nie zauważyłem bólu w biodrze i przyspieszyłem do mety. Gdy zobaczyłem bramkę mety 300 m przed metą, to kopnęło mnie do ładnego finiszu, przeleciałem już z zakrętu na metę (80 m).

każdą rundę szedłem o 12:03 - 12:03 - 12:17 - 12:21 - 12:38 (doszedłem do Łuniewskiego) - 2:34 - 12:52 - 12:58 - 12:50 - 13:10 - 13:24 - 13:30 - 13:56 - 13:52 - 13:15. Już na 3 kilometrze dostałem reprymendę od tego samego sędziego co o dziesiątej. Dlatego, szczególnie w drugiej połowie wyścigu, zatrzymałem się przed nim i szedłem jak najbardziej zrelaksowany i rozkołysany, co sprawiło, że na 50 metrach byłem zauważalnie szybszy. Kolejny przykład tego, jak psychika wpływa na wyniki sportowe.

Najbardziej ucieszyło mnie to, że chociaż 3:13:42 nie mogłem się pochwalić, zająłem 3 miejsce w klasyfikacji absolutnej.

Dla kompletności chciałbym stwierdzić, że po normalnym, raczej lżejszym śniadaniu około wpół do ósmej, zjadłem na obiad owsiankę z 12 decy mleka o godzinie 4, a następnie kawę z Milą. Dieta tego dnia i następujące po niej poczęstunki i poczęstunki wydają mi się optymalne.

Klasa Fliegl MaderaWyniki:

WYŚCIG CHODZĄCY 30 km - MĘŻCZYŹNI

20 km WYŚCIG SPACEROWY - KOBIETY

 

A na zakończenie dodajemy:

przygotowanie do tego wyścigu w tym sezonie sci-fi covid, kiedy nic nie można zaplanować z góry i do ostatniej chwili nie wiadomo, czy wymarzony wyścig w ogóle się odbędzie i nie zostanie odwołany, wymaga naprawdę dużej dawki cierpliwości , determinacja psychiki, nie mówiąc już o dodawaniu do tego wieku weterana, kiedy wszystko zastajesz młode, jakoś łatwo, automatycznie i prawie bez problemów, więc u weteranów jest dokładnie odwrotnie. A Mirkowi udało się to pogodzić tak, że nawet widok ogólnej listy wyników i jego 3 miejsce wśród wszystkich odważnych jest naprawdę świetny.

Gratulacje dla Mirka!